Ludzie, jak chcecie regenerować ślizgi w nartach po jednym dniu jazdy to ino przyjeżdżajcie na wyciąg do Czarnego Gronia. Trasa wysypana drobnymi kamieniami przez jakiegoś głupka - operatora ratraka, który jeździ po kamieniach i potem wjeżdża na stok zostawiając wraz ze śniegiem kamyki. Na zwróconą uwagę otrzymałem odpowiedź, że niestety ratrak nie umie latać.
Głównego ciecia Ski Centrum stać było tylko na wywieszenie w mało widocznym miejscu kartki: "Możliwe kamienie na stoku. Przepraszamy".
Nie wiadomo dlaczego "możliwe" skoro jest ich tam cała masa. Sytuacja powtarza się corocznie.
Moim zdaniem winno być napisane:" Ostrzeżenie. Kamienie na stoku. Jazda na własną odpowiedzialność. Za zniszczenie sprzętu nie odpowiadamy. A jak się Wam nie podoba to wyp**** stąd gdzie indziej".
Ale nic się nie martwcie, regeneracja ślizgów jest tuż obok wyciągu.